...(o szukaniu miliona jeszcze nie widziałam). Świetny Fijewski, ale w tej części naiwność jego bohatera zaczynała mnie drażnić. Cudowny występ trupy "40 i 4 litery" oraz ich "Piwnica" na piętrze z boskim wystrojem (zna ktoś może taki lokal w stolicy?). Mi osobiście bardzo podobał się bałagan na zakończenie filmu...
Po słabszym "Milionie", który irytował mnie naiwną fabuła i dziecinnymi dąsami panny Iwonki, Pan Anatol powraca w dobrym stylu, znanym z "Kapelusza".
Tak więc znów mamy śledztwo, tym razem na tle gospodarczym, w którym uczestniczą też (czy raczej - przeszkadzają) śliczna panna Basia i prezesi klubu inteligencji...
Uważam, że to najgorszy z filmów o panu Anatolu.
Pod koniec filmu robi się straszny bałagan. Gubią się wątki.
Przesadzone te całe gonitwy itd. psują efekt filmu.
W "Inspekcji.." brakuje też tego ciepłego humru i klimatu
obecnego w innych filmach z tej serii.
No ale obejżeć warto, choćby dla porównania.
Jestem w czasie ogladania, chyba jest troche nudny, zaduzo zwyklych dialogow, brak humoru, Kobiela niewiem czy tu pasuje, tak jakby chcial byc on na pierwszym planie. Poprzednie filmy byly zabawniejsze.
Uczucie oglądania przedwojennego filmu nadal jest.Bareje można zobaczyć to taki bonusik.I co?Już wtedy klimat sie zmieniał i do dziś sie zmienia i zmienić nie może.Poza tym taka infantylna stara komedyjka z ciapowatym Czereśniakiem.